Rzeźnia w Klimontowie

Jeśli po niedzielnym spotkaniu w Klimontowie miałoby dojść do ruchów transferowych między Starem Starachowice a Klimontowianką to chyba tylko jeśli w tartaku prezesa Staru Mirosława Świrty zabrakło by drewna. Rąbanki, jaką zafundowali w niedzielne popołudnie zawodnicy Klimontowianki, nie powstydzili by się rasowi drwale. W tych warunkach Star po trudnym spotkaniu wywiózł z trudnego terenu w Klimontowie skromne ale niezwykle cenne zwycięstwo 1-0.


Spotkanie wicelidera z liderem tabeli, bo takie miejsca zajmowały zespoły Klimontowianki oraz Staru określano mianem hitu dziewiątej kolejki świętokrzyskiej Hummel IV ligi. Starachowiczanie po raz kolejny wystąpili bez lidera zespołu Włodzimierza Putona, którego brak był tego dnia bardzo widoczny.


Początek spotkania przyniósł otwartą grę z obu stron. Na dobrą okazję Piotra Mikosa, który po długim zagraniu od Michała Nowaka znalazł się w 4 minucie sam na sam z Damianem Pietrasikiem, Klimontowianka odpowiedziała zablokowanym przez Gęburę strzałem zza 16tki oraz groznym strzałem w boczną siatkę bramki Staru. Najlepszej okazji gospodarze nie wykorzystali w 18 minucie, gdy w sytuacji 1 na 1 skutecznie interweniował Nowak a dobitkę po raz kolejny blokowali obrońcy. Swoje okazje mieli też zielono-czarni, świetnie w siłowej walce z rosłymi obrońcami Klimontowianki odnajdywał się Przemysław Śliwiński. Snajper Staru bliski był pokonania Pietrasika w 21 minucie, gdy w siłowym pojedynku przepchnął pilnującego go obrońcę, jego strzał na rzut rożny sparował jednak golkiper. Swoje okazje mieli też Nowocień, którego strzał z odbitej od obrońcy piłki minął bramkę oraz Mikos, którego strzał z rzutu wolnego z 18 metrów trafił wprost w ręce bramkarza.


I o ile w pierwszych czterdziestu pięciu minutach spotkanie nie zawiodło kibiców zgromadzonych na stadionie w Klimontowie, o tyle w drugiej połowie oglądaliśmy więcej przerw w grze i ostrych wejść niż efektownego futbolu. Star próbował prowadzić grę, jednak twarda gra Klimontowianki nie pozwalała rozwinąć skrzydeł zielono-czarnym. Dobrych okazji było jak na lekarstwo, bramki nie przyniósł początkowy napór i seria rzutów rożnych, nie przyniosły jej także zrywy skrzydłowych. Po jednym z nich, w 73 minucie w świetnej okazji znalazł się Piotr Mikos, którego strzał odbił na rzut rożny bramkarz gospodarzy. Na pokerową zagrywkę zdecydował się wówczas trener Staru, Tadeusz Krawiec. W miejsce operującego w środku pola Kacpra Ambrozika trener gości wpuścił Michała Grunta, który jak się okazało został bohaterem spotkania. Borykający się z kontuzjami snajper Staru w 83 minucie znakomicie odnalazł się w polu karnym Klimontowianki i pięknym strzałem głową otworzył wynik spotkania.


Strzelona przez Star bramka odcięła prąd gospodarzom, którzy zamiast odrabiać straty skupili się na polowaniu na kości starachowiczan. Tak było w przypadku wprowadzonego chwilę wcześniej Michała Kozakiewicza, który w pierwszym kontakcie z piłką został brutalnie sfaulowany w bezmyślnym ataku Carlosa Moreno. Chwilę po brutalnym ataku czarnoskórego zawodnika na boisku doszło do potężnej awantury, udział w której czerwoną kartką przypłacił strzelec jedynej bramki Michał Grunt. Nie bez winy był arbiter Tomasz Kondrak, który kompletnie nie uniósł ciężaru gatunkowego tego spotkania. Kielecki sędzia od początku mylił się w obie strony, swoimi kontrowersyjnymi decyzjami prowadząc do dalszego zaostrzenia gry. Błędy arbitra w drugiej połowie miały duży wpływ na przebieg spotkania.


Starachowiczanie dowieźli jednak skromne prowadzenie do końca, po raz dziewiąty w tym sezonie schodząc z murawy z kompletem punktów. Klimontowianka bez wątpienia była najtrudniejszym rywalem w tym sezonie, rośli i dobrze zorganizowani zawodnicy Klimontowianki udowodnili że wysokie miejsce w tabeli nie jest dziełem przypadku.


Kolejne spotkanie, również wyjazdowe, Star rozegra z Pogonią Staszów. Zielono-czarne derby (oba klubu mają takie barwy klubowe) rozegrane zostaną w najbliższą niedzielę w Staszowie, o godzinie 11.00

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W Nowinach o prestiż

Na finiszu przygotowań. Wywiad z trenerem Tadeuszem Krawcem.

Sobotnie lanie