Derby dla Instalu

Piękne gole, czerwona kartka i wreszcie gol na wagę końcowego triumfu w doliczonym czasie - emocji we wczorajszych derbach powiatu starachowickiego pomiędzy Wodnikiem Styków a Instalem Michałów nie brakowało. Emocje po sobotnim święcie starachowickiego futbolu i awansie Staru do III ligi nie zdążyły opaść a kibiców czekały derby powiatu starachowickiego, w których mierzyły się zespoły Wodnika Styków i Instalu Michałów. Mimo, że to tylko rozgrywki klasy "B" i oba zespoły zajmują miejsca w środku tabeli to ewentualny triumf w pojedynku lokalnych rywali miał dla obu zespołów duży prestiż. 
Oba zespoły zaczęły to spotkanie w głębokiej defensywie. Na poważniejsze zagrożenie pod którąś z bramek musieliśmy czekać aż do 16 minuty. Strzał Kalinowskiego głową w zamieszaniu po rzucie rożnym minął jednak bramkę Wodnika w bezpiecznej odległości. Trzy minuty później było już jednak 1-0 ale dla gospodarzy. Po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońcy Instalu nieupilnowali Michała Zapały a ten efektownym strzałem od poprzeczki nie dał szans Sebastianowi Teleszowi. Zdobyta bramka dodała animuszu Wodnikowi, dwie minuty po zdobyciu bramki znów z dobrej strony pokazał się Zapała, który w narożniku boiska wyłuskał piłkę i mocno uderzył w długi róg. Górą w tym pojedynku był jednak Telesz po interwencji, którego gospodarze mieli kolejny korner.
Instal po stracie bramki miał problem ze stworzeniem sobie sytuacji bramkowych. Z pomocą przychodziły stałe fragmenty gry - w 26 minucie po rzucie rożnym piłka znów trafiła do Kalinowskiego ale ten nie znalazł drogi do siatki. Po upływie 30 minut goście wykonywali rzut wolny spod linii bocznej, źle interweniował Białosowski ale nikt z zawodników Instalu nie potrafił skierować piłki do siatki. 

Przed przerwą to gospodarze byli jednak bliźsi zdobycia bramki. W 36 minucie w doskonałej sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Zapała, podciął piłkę nad wychodzącym z bramki Teleszem ale ku rozpaczy kibiców Wodnika trafił tylko w poprzeczkę. Konstrukcja bramki po raz drugi uchroniła gości od straty drugiego gola w 38 minucie, gdy po raz kolejny zaspali defensorzy Instalu i po świetnej piłce za plecy obrońców w sytuacji sam na sam znalazł się Filip Grunt. Wynik pozostał bez zmian bowiem jego uderzenie trafiło w słupek bramki gości. 
"Niewykorzystane sytuacje się mszczą". To stare piłkarskie porzekadło znalazło potwierdzenie w drugiej połowie tego meczu. Przeważający w pierwszej części gospodarze najpierw dość szczęśliwie wybronili się przed utratą bramki w 56 minucie, gdy po rzucie rożnym jeden z obrońców wybił piłkę zmierzającą do bramki po strzale Maciąga. Po godzinie gry doszło do sytuacji, która całkowicie zmieniła obraz gry. Po świetnym przechwycie Grzegorza Stępnia uruchomił on długim podaniem Bednarskiego, którego tuż przed oddaniem strzału w sytuacji sam na sam na 16 metrze brutalnie "wyciął" spóźniony Kacper Rafalski. Sędzia główny bez wahania pokazał winowajcy czerwoną kartkę a goście chwilę później po przepięknym strzale Stępnia obok muru cieszyli się z wyrównania.
Gra w przewadze nie przekładała się jednak na kolejne sytuacje bramkowe gości. Mimo ich przewagi cofnięci do głębokiej defensywy gospodarze skutecznie się bronili. Nie bez znaczenia był panujący upał, który znacznie obniżył tempo gry. Mimo to goście w samej końcówce zadali ostateczny cios. Po wzorowo przeprowadzonej kontrze Kalinowski urwał się skrzydłem, dograł do wbiegającego w szesnastkę Stępnia a ten pewnym strzałem dał zwycięstwo Instalowi. Gospodarze próbowali jeszcze rozpaczliwie odrobić stratę ale zabrakło im czasu i umiejętności. 
Instal wygrał więc niezwykle trudne spotkanie, które w pierwszej połowie nie układało się po jego myśli. Triumf w Stykowie, oprócz niewątpliwego prestiżu, dał gościom przede wszystkim trzy punkty dzięki którym wskoczyli oni na 6 miejsce w tabeli wyprzedzając właśnie Wodnika.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W Nowinach o prestiż

Na finiszu przygotowań. Wywiad z trenerem Tadeuszem Krawcem.