Emocje w deszczu

Sporo sił i zdrowia kosztowało odniesienie dwudziestego piątego zwycięstwa w trwającym sezonie zawodników Staru Starachowice. Piłkarze z Miasta Ciężarówek w strugach ulewnego deszczu pokonali Pogoń Staszów 2-1 a na gole autorstwa Macieja Styczyńskiego i Włodzimierza Putona kibice musieli czekać do ostatnich dwudziestu minut meczu.


Mimo kiepskiej formy jaką wiosną prezentuje zespół ze Staszowa kibice dalecy byli od przypisywania Starowi trzech punktów przed meczem. Historia ostatnich meczów z zespołem Pogoni jasno pokazuje, że to dla Starachowiczan niewygodny rywal a zwycięstwa Staru okupione były walką przez pełne 90 minut. Goście, choć dalecy od optymalnego składu i formy, przyjechali do Starachowic sprawić niespodziankę i urwać punkty faworytowi.




I trzeba przyznać, że przedmeczowe przewidywania znalazły swe potwierdzenie już w pierwszych minutach sobotniego spotkania. Zdeterminowani i ambitni goście w początkowej fazie meczu dwukrotnie zmusili do interwencji Michała Nowaka, który zaimponował broniąc w siódmej minucie strzał głową z bliska jednego z zawodników Pogoni. Star w tej części meczu miał spore problemy ze stworzeniem zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Jakuba Borusińskiego. Dobrze zorganizowana defensywa zespołu Krzysztofa Treli nie pozwalała na wiele starachowickiej ofensywie, żadnego efektu nie przynosiły wykonywane kilkukrotnie rzuty rożne.


Na pierwszą groźną sytuację pod bramką Pogoni kibice zgromadzeni przy Szkolnej 14 musieli czekać aż do 22 minuty. Wówczas Maciej Styczyński znalazł w polu karnym Michała Smolarczyka, który spróbował zaskoczyć Borusińskiego strzałem w krótki róg. Jego strzał minął jednak bramkę gości, podobnie jak uderzenie Tomasza Persony pięć minut później. Były zawodnik KSZO Ostrowiec ładnie złożył się do strzału wolejem ale sam strzał daleki był od ideału i piłka wyraźnie minęła bramkę gości. Zdecydowanie najlepszą okazję do otworzenia wyniku starachowiczanie stworzyli sobie w 36 minucie. Po wymianie piłki na małej przestrzeni Puton świetną podcinką wypuścił Michała Smolarczyka sam na sam z Borusińskim ale trącona czubkiem buta przez napastnika Staru piłka o centymetry minęła bramkę Pogoni. Goście w ostatnim fragmencie pierwszej połowy nieco się cofnęli w efekcie czego Star rzadko opuszczał ich połowę. Wielokrotne próby dośrodkowania piłki w pole karne przyniosły zagrożenie dopiero po upływie 40 minut gry – wówczas to wstrzeliwana kilkukrotnie piłka najpierw trafiła do Przemysława Śliwińskiego, którego strzał został zablokowany a później do Smolarczyka, któremu znów brakło dokładności przy wykończeniu akcji.


Smolarczyk także w drugiej części gry miał swoje okazje do strzelenia gola. Już cztery minuty po przerwie po dobrym podaniu od Piotra Mikosa znalazł się w znakomitej sytuacji ale zamiast do siatki trafił w dobrze ustawionego bramkarza. Sporo zamieszania w szeregach defensywnych Pogoni robił na tym etapie meczu wspominany Mikos, który w 51 minucie kapitalnie urwał się obrońcom ale jego sygnalizowane zagranie w pole karne bez trudu wybili obrońcy. Wreszcie również po jednym z rzutów rożnych groźnie zrobiło się pod bramką gości – jak zwykle w takich sytuacjach kluczową rolę odegrał Bartosz Gębura, którego strzał był zbyt lekki i Staszowianie (choć nie bez kłopotów) zdołali się obronić. W 62 minucie znów indywidualnie ruszył Mikos i swój kilkudziesięciometrowy rajd zakończył strzałem z dystansu, który pewnie złapał Borusiński.


Ci z kibiców, którzy mimo padającego przez całe spotkanie deszczu, zostali na stadionie do końca spotkania mogą czuć się jednak usatysfakcjonowani końcówką meczu. Siłą Staru w tym sezonie jest jednak mocny, wyrównany skład w którym każdy z zawodników jest w stanie przesądzić o losach meczu. Wczoraj tę rolę wziął na swoje barki Maciej Styczyński. W 70 minucie znakomicie wszedł w pole karne i mocnym uderzeniem w krótki róg otworzył wynik. Strzał Styczyńskiego był niezwykle precyzyjny, jednak wydaje się że lepiej w tej sytuacji mógł zachować się Borusiński, który miał piłkę swoim zasięgu. Zdobyty gol dodał animuszu gospodarzom, którzy zaczęli stwarzać sobie kolejne sytuacje. W 77 minucie odbita piłka spadła pod nogi dopiero co wprowadzonego do gry Michała Grunta, który minimalnie przestrzelił z kilku metrów. To co nie udało się jednak Gruntowi stało się dziełem Włodzimierza Putona. W 79 minucie dostał on przed polem karnym piłkę od kolejnego z rezerwowych Staru Mateusza Zająca, podprowadził sobie kilka metrów i mierzonym strzałem niemal w samo okienko podwyższył wynik na 2-0. Borusiński w tej sytuacji nie miał zupełnie nic do powiedzenia a jego zespół znalazł się w trudnej sytuacji.

Mimo to goście dość nieoczekiwanie zdobyli kontaktową bramkę. W 84 minucie Alan Piskorz w stylu przypominającym nieco bramkę Putona sprzed kilku minut podciągnął akcję pod polem karnym i nie dał żadnych szans bezrobotnemu przez większość spotkania Michałowi Nowakowi. Dla golkipera Staru była to pierwsza stracona bramka od 12 kwietnia i zakończyła jego passę trwającą 375 minut.


Stracona bramka podziałała na gospodarzy jak zimny prysznic i w samej końcówce dążyli oni do podwyższenia wyniku. W 88 minucie ostro bity przez Putona rzut wolny z narożnika pola karnego sparował na rzut rożny Borusiński a już w doliczonym czasie bramkarz gości wygrał pojedynek z Michałem Gruntem. Bramki dla żadnego zespołu już jednak nie padły a Star po raz drugi w tym sezonie mógł cieszyć się ze zwycięstwa 2-1 nad zespołem ze Staszowa. 


Po wczorajszych spotkaniach Hummel IV ligi na czele tabeli zachowano status quo. Swoje spotkanie z Wierną Małogoszcz wygrał 2-1 GKS Nowiny co oznacza, że na siedem kolejek przed końcem sezonu Star ma nadal 17 punktów przewagi nad wiceliderem. W najbliższej kolejce zielono-czarni zagrają na wyjeździe z Moravią Morawica, natomiast GKS zmierzy się ze Spartą Kazimierza Wielka. Aby starachowiczanie mogli świętować awans już w Morawicy musieliby wygrać swoje spotkanie i liczyć na stratę punktów GKSu Nowiny - o ile ich triumf nad Moravią nie byłby niczym nadzwyczajnym, o tyle jakakolwiek zdobycz punktowa Sparty w Nowinach wydaje się być nierealna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na finiszu przygotowań. Wywiad z trenerem Tadeuszem Krawcem.

Czy w Starze trzeba bić na alarm?

Derby bez rozstrzygnięcia