Środowy niedosyt

Z poczuciem niedosytu wracali z Połańca starachowiccy kibice, którzy udali się na pierwsze w sezonie „Świętokrzyskie derby”. Ich ulubieńcy, mimo niezłej gry, w końcówce spotkania stracili prowadzenie i ostatecznie zremisowali z Czarnymi Połaniec 1:1. Bramkę dla Staru zdobył pod koniec pierwszej połowy gry Kacper Ambrozik.

Wciąż oglądający mecze swoich podopiecznych z wysokości trybun trener Tadeusz Krawiec (konsekwencja wydarzeń w Świdniku) przed środowym meczem zdecydował się na kilka korekt w składzie zielono-czarnych. W porównaniu do sobotniego, zwycięskiego meczu z Siarką Tarnobrzeg miejsca w składzie stracili Oleksij Maydanevych, Konrad Handzlik, Szymon Kot i Przemysław Śliwiński. Ich miejsca w wyjściowej jedenastce zajęli Maciej Styczyński, Kacper Ambrozik, Piotr Mikos oraz Tomasz Palonek.


Szereg zmian w składzie nie przyniósł jednak utraty jakości w grze Staru. Zielono-czarni od początku meczu narzucili gospodarzom swój styl gry, przejmując inicjatywę od pierwszego gwizdka sędziego Sebastiana Krasnego. Już w 3 minucie Michał Wcisło ładnym zagraniem z głębi pola znalazł wbiegającego w pole karne Kacpra Ambrozika ale próba zagrania z pierwszej piłki w wykonaniu pomocnika Staru trafiła pod nogi stoperów gospodarzy. W 6 minucie po raz pierwszy do wysiłku zmuszony był bramkarz Czarnych Marcin Wieczerzak, który dalekim wyjściem nie pozwolił dojść do piłki Tomaszowi Palonkowi po zagraniu od Włodzimierza Putona. Wieczerzak w 12 minucie ponownie musiał interweniować daleko przed swoją bramką – crossowe, ponad 30 metrowe podanie Wcisły do Piotra Mikosa tylko dzięki interwencji bramkarza nie padło łupem adresata.


Skrzydłowi Staru od pierwszych minut wykazywali ogromne chęci do gry. W 14 minucie Mikos przejął piłkę w środku pola i w swoim stylu ruszył samotnie na bramkę, jednak po wygraniu pojedynku biegowego z jednym z obrońców został zatrzymany przez asekurującego go Damiana Bawora. Minutę później Wcisło ładnie nawinął obrońcę z lewej strony pola karnego, zszedł nieco do środka ale jego strzał w długi róg minimalnie minął bramkę Czarnych.


Czarni w pierwszych dwudziestu minutach byli zupełnie wycofani. Do pierwszej interwencji zmusili Pawła Lipca dopiero w 21 minucie, gdy bramkarz Staru musiał piąstkować piłkę po dośrodkowaniu na 6, 7 metr. W 23 minucie swoich sił próbował Arleison, który w fizycznym pojedynku z Krystianem Bracikiem zdołał co prawda uderzyć na bramkę Staru ale został zablokowany przez pilnującego go byłego gracza Cracovii.

Obraz gry szybko wrócił jednak do tego co widzieliśmy od pierwszych minut. Star znów prowadził grę – w 25 minucie po przechwycie Macieja Styczyńskiego dynamicznie ruszył Mikos, wywalczył rzut wolny tuż przed polem karnym ale strzał Sławomira Dudy trafił w mur. W 27 minucie przebojem ruszył Bracik, wymienił piłkę z Wcisłą ale z kolei w tej akcji to atakujący zawodnik Staru popełnił przewinienie pod polem karnym. Tuż przed przerwą na wodę, w 28 minucie zielono-czarni stworzyli sobie najlepszą okazję do zdobycia bramki w tym fragmencie gry. Puton wypuścił skrzydłem Mikosa, ten minął obrońcę i z kilku metrów strzelił w nogi wychodzącego z bramki Wieczerzaka.


Zielono-czarni konsekwentnie dążyli do zdobycia gola. W 37 minucie Styczyński zagrał dwójkową akcję z Mikosem ale dośrodkowanie tego drugiego spod linii końcowej było zbyt głębokie i trafiło w ręce bramkarza. Piłka znalazła się w rękach Wieczerzaka także chwilę później, gdy bramkarz Czarnych musiał ją w końcu wyjmować z siatki. Autorem gola był Kacper Ambrozik, który wykorzystał świetne zagranie Putona za linię obrony i w sytuacji sam na sam precyzyjnym strzałem w długi róg otworzył wynik.


Prowadzenie 1-0 jeszcze dodało animuszu piłkarzom Staru. W 41 minucie osamotniony Palonek przytrzymał piłkę pod polem karnym i wywalczył rzut wolny. Do piłki podszedł Włodzimierz Puton i tylko szczęściu gospodarze mogli zawdzięczać, że nie przegrywali już 2-0. Strzał Putona zatrzymał się bowiem na poprzeczce. Jeszcze w 43 minucie Puton wywalczył piłkę w polu karnym Czarnych, jednak Palonek nie opanował jego podania i piłkę przejęli gospodarze. W doliczonym czasie gry jeden z nielicznych wypadów pod pole karne Staru zakończył mocno niecelnym strzałem Arleison i to było wszystko co wydarzyło się na boisku w pierwszej połowie.


Drugie czterdzieści pięć minut zaczęło się od dobrych okazji z obu stron. Najpierw w 49 minucie gospodarze mogli, po rykoszecie, wyrównać strzałem z 17 metrów ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. W 51 minucie groźnie odpowiedzieli goście – Michał Wcisło przejął piłkę na połowie Czarnych, nieatakowany uderzył mocno z 20 metrów, do odbitej przez Wieczerzaka piłki dopadł Mikos ale bramkarz gospodarzy zdołał mu ją wybrać spod nóg.


W 58 minucie kibice Staru z niedowierzaniem patrzyli na zmarnowaną okazję do podwyższenia wyniku. Świetny, ponad czterdziestometrowy przerzut Piotra Stefańskiego do Piotra Mikosa stworzył przewagę na połowie Czarnych, dzięki czemu w dobrej sytuacji znalazł się Palonek ale po minięciu Wieczerzaka wywalczył tylko rzut rożny.


Zielono-czarni po godzinie gry nadal dążyli do podwyższenia wyniku. Na murawie zameldowali się m.in. Przemysław Śliwiński i Konrad Handzlik – w 62 minucie Krystian Bracik dostrzegł na lewym skrzydle osamotnionego Handzlika, który jednak zbyt mocno dośrodkował w pole karne i piłka minęła bramkę gospodarzy. Czarni zostawiali sporo miejsca Handzlikowi – w 65 minucie do ataku podłączył się Stefański ale nie zrozumiał się ze schodzącym do środka byłym piłkarzem Garbarni i ładnie zapowiadająca się akcja spaliła na panewce.


Obraz gry przez ponad godzinę nie zapowiadał jednak tego co wydarzyło się w ostatnich dwudziestu minutach gry. Gospodarze próbowali swoich sił ze stałych fragmentów, zagrożenie sprawiając także za pomocą dalekich wrzutów z autu Mateusza Załuckiego. Po jednym z nich w 70 minucie groźny strzał z woleja przeniósł nad poprzeczkę Lipiec. Chwilę później mecz mógł zamknąć wprowadzony w drugiej połowie Szymon Kot ale po indywidualnej akcji trafił z kilku metrów tylko w Wieczerzaka. Swojej pierwszej bramki w sezonie szukał także Śliwiński, ale po dobrym podaniu Handzlika w pojedynku 1 na 1 wywalczył tylko rzut rożny.


Coraz częściej jednak to Czarni zagrażali bramce gości. W 80 minucie Bawor będąc pozostawionym bez krycia w polu karnym był nieco zaskoczony tą sytuacją i w dobrej okazji strzelił bardzo niedokładnie. W 82 minucie dryblującego Arleisona zatrzymał na skraju pola karnego ofiarny wślizg Bracika. W 83 minucie Konrad Misztal zszedł do środka z prawej strony ale strzelił równie mocno co niecelnie.


W 86 minucie gospodarzom udało się w końcu doprowadzić do wyrównania. Celnym strzałem głową z kilku metrów Arleison wykończył ładne dośrodkowanie z prawej strony. Całą akcję poprzedziła jednak dość kontrowersyjna sytuacja – przy wyprowadzaniu kontrataku na trzydziestym metrze przed polem karnym Staru bardzo ostro potraktowany został wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Tomasz Persona. Mimo ogromnych protestów ze strony Staru sędzia Krasny nie przerwał gry a chwilę później piłka wylądowała w bramce Staru.


Jeszcze w doliczonym czasie oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po rzucie wolnym dokładności zabrakło Maydanevychowi, który z kilku metrów fatalnie przestrzelił a z drugiej strony świetny strzał zza pola karnego Filipa Wójcika wybił na rzut rożny Paweł Lipiec. Więcej bramek jednak tego popołudnia nie padło.

Dla piłkarzy Staru remis z przebiegu gry nie był satysfakcjonującym wynikiem. Jak powiedział podsumowujący spotkanie Kacper Ambrozik „Do 70 minuty prowadzimy grę, nie pozwalamy rywalowi dojść do głosu a później oddajemy inicjatywę”. I trudno nie zgodzić się ze słowami strzelca jedynego gola dla Staru w tym meczu. Zielono-czarni grali naprawdę dobry mecz, przez ponad godzinę nie dając gospodarzom możliwości strzelenia bramki by w ostatnich minutach dać zepchnąć się do rozpaczliwej obrony. Szkoda straconych punktów – kolejna szansa na zwycięstwo już w sobotę, gdy do Ożarowa przyjedzie zamykający tabelę III ligi grupy IV Sokół Sieniawa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na finiszu przygotowań. Wywiad z trenerem Tadeuszem Krawcem.

Czy w Starze trzeba bić na alarm?

Derby bez rozstrzygnięcia