Rewanż Garbarni

O krakowskim smogu mówiło i pisało się wiele – krakowskie powietrze nie służy także piłkarzom Staru, który po raz drugi w tym sezonie spod Wawelu wracali bez punktów. W meczu 24 kolejki lepsi od podopiecznych Tadeusza Krawca okazali się być zawodnicy Garbarni, którzy po koncertowej drugiej połowie pewnie wygrali 3:0.

Pozycja w tabeli i ostatnie wyniki w roli faworyta wyraźnie stawiały piłkarzy gości. Do Krakowa zielono-czarni udali się jednak w bardzo okrojonym składzie – poza kadrą znaleźli się m. in. kontuzjowani Włodzimierz Puton, Szymon Stanisławski oraz Michał Wcisło. Problemy kadrowe, które dotknęły zespół w ofensywie sprawiły, że w wyjściowej jedenastce trener Krawiec musiał postawić na rekonwalescenta Przemysława Śliwińskiego – poza wracającym do gry Śliwą szkoleniowiec Staru nie miał w tym spotkaniu do dyspozycji żadnego nominalnego napastnika.

I braki kadrowe Staru przełożyły się na obraz gry od początku spotkania. Spore problemy w pierwszych minutach sprawiał obrońcom Staru Feliks Grzybowski. Już w 3 minucie skrzydłowy Garbarni znalazł sobie trochę wolnej przestrzeni przed polem karnym ale uderzył prosto w ręce Pawła Lipca. Dwie minuty później kolejną próbę Grzybowskiego wyblokował Oleksij Maydanewych a w 7 minucie dośrodkowanie młodego piłkarza Garbarni trafiło na głowę Patryka Moskiewicza ale zawodnik Garbarni przy próbie strzału głową faulował piłkarza Staru.

Piłkarze Staru mieli od początku meczu problemy z wykreowaniem sobie sytuacji bramkowej. Nieźle rozgrywał piłkę Adrian Szynka, którego współpraca z Mateuszem Kaweckim dała Starowi kilkukrotnie przewagę z lewej strony boiska ale poza zablokowanym strzałem Sławomira Dudy w 13 minucie i mocno niecelnej próbie Kaweckiego po kwadransie gry Star nie był w stanie zagrozić bramce Bartusika.

W 17 minucie wysoki pressing Garbarni pozwolił jej stworzyć sobie po odbiorze piłki przewagę na połowie Staru, kapitalnym balansem ciała obrońcę minął Michał Opalski ale jego strzał o centymetry minął dalszy słupek bramki Lipca. Przez dłuższy fragment oba zespoły nie potrafiły złapać płynności w grze, nie brakowało prostych strat. Po jednej z nich na bramkę Garbarni ruszył Sławomir Duda i sam zakończył akcję strzałem z około 20 metra ale Bartusik z najwyższym trudem sparował piłkę na rzut rożny. Jeszcze przed przerwą dobrze poradził sobie z pilnującym obrońcą Szynka ale jego strzał wyraźnie minął bramkę gospodarzy.

Na drugą część gry nie wybiegł już na murawę Przemysław Śliwiński. Napastnik Staru wracający do gry po urazie nie mógł więc pomóc kolegom w odrabianiu strat – nim upłynęło sześćdziesiąt sekund gry, po faulu Sławomira Dudy, sędzia Łukasz Sowada podyktował rzut karny dla gospodarzy. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się kapitan Brązowych Mateusz Duda i od 47 minuty jego zespół prowadził 1:0.

Star próbował szybko wrócić do gry – dwukrotnie po podaniach od Szynki swoich sił wprowadzony za Śliwińskiego Konrad Handzlik ale najpierw bardzo dobrze obronił Bartusik a później z ostrego kąta nieznacznie się pomylił pomocnik gości. Jeszcze lepszą interwencją Bartusik popisał się w 58 minucie, gdy intuicyjnie odbił strzał głową Dudy z najbliższej odległości. Lepszy fragment gry Staru nie przyniósł efektu bramkowego a w ostatnich dwudziestu minutach do głosu ponownie doszli nieco przyczajeni gospodarze. W 74 minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w polu karnym Staru doszło do ogromnego zamieszania w którym piłkę do siatki wepchnął Mateusz Nowak. Goście próbowali wrócić do gry, lewą stroną urwał się obrońcom były gracz Garbarni Jakub Cukrowski, którego akcję strzałem prosto w Bartusika skończył Handzlik.

Kilka chwil później było już jednak po meczu. Wysoko ustawionym obrońcom urwał się Mateusz Sowiński i bez problemów pokonał w sytuacji sam na sam Pawła Lipca, ustalając wynik meczu.

I tak jak pisaliśmy we wstępie – po raz drugi w tym sezonie starachowiczanie z Grodu Kraka wracali bez punktów. O ile jednak listopadowa porażka 1:5 z Wieczystą nikogo nie dziwiła, o tyle rozmiary porażki z mającą problemy organizacyjne Garbarnią mogą nieco zaskakiwać. Nieco inaczej wygląda to patrząc z perspektywy wspominanych już braków kadrowych – odrabianie strat w drugiej części miało odbywać się bez ofensywnej części kręgosłupa zespołu ze Starachowic. Zimny prysznic z pewnością nie zaszkodzi (przede wszystkim kibicom) – zwłaszcza, że przed piłkarzami Staru jeszcze kilka ważnych spotkań w tym sezonie. Pierwsze z nich czeka nas już w środowe popołudnie – w Ożarowie zielono-czarni (tym razem w roli gości) zagrają z Alitem w ćwierćfinale Okręgowego Pucharu Polski.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Na finiszu przygotowań. Wywiad z trenerem Tadeuszem Krawcem.

Czy w Starze trzeba bić na alarm?

Derby bez rozstrzygnięcia