Tarnowska kanonada
Strzelaninę rodem z hokejowych tafli NHL obejrzeli w sobotnie popołudnie kibice Staru Starachowice i Unii Tarnów. Z końcowego wyniku zadowoleni mogli być jednak tylko Ci pierwsi – zielono-czarni pokonali Jaskółki aż 7-2 a hattrickiem popisał się Szymon Stanisławski.
Czekająca na zwycięstwo w meczu ligowym od 13 kwietnia Unia Tarnów w sobotnie popołudnie miała poszukać swojej szansy na przełamanie impasu. Zadanie jakie stało przed zespołem prowadzonym przez Pawła Węgrzyna należało jednak do tych z gatunku mission imposible. Naprzeciw Jaskółek stanąć miał bowiem lider rozgrywek, opromieniony wysokim zwycięstwem nad Chełmianką Chełm zespół Staru Starachowice. W Tarnowie trener gości Przemysław Cecherz nie mógł skorzystać z najlepszego snajpera Staru w ostatnich dwóch sezonach Przemysława Śliwińskiego ale nie przeszkodziło to zielono-czarnym w okazałym ostrzale bramki Unii.
Sygnał do ataku dał już w 3 minucie Jakub Maszka ale jego strzał zza pola karnego przeniósł rzut rożny Dawid Kubik. Dośrodkowanie Adriana Szynki z narożnika boiska zamknął strzałem głową Krystian Adamiak ale strzelił obok bramki.
Kolejny stały fragment gry przyniósł już jednak otwarcie wyniku. Adamiak świetnie uwolnił się spod opieki obrońcy i pewnym strzałem głową dał gościom prowadzenie. Obraz gry po bramce dla Staru niewiele się zmienił - goście rzadko opuszczali okolice szesnastkę Unii a bramkarz gospodarzy nie mógł narzekać na brak pracy. Z rzutu wolnego niecelnie strzelał Szynka, jego miękkie dośrodkowanie trafiło w 8 minucie na głowę Kacpra Kasperowicza ale ten z kilku metrów minimalnie przestrzelił.
Asysta przy bramce Adamiaka, duży udział przy golu Stanisławskiego - do kompletu brakowało Adrianowi Szynce tylko strzelenia bramki. I tuż przed upływem 30 minut gry pomocnik Staru wpisał się na listę strzelców, pokonując Kubika strzałem z rzutu wolnego z ponad 20 metrów.
W 39 minucie długo rozgrywany atak Staru przyniósł strzał Adamiaka zza pola karnego ale autor pierwszego gola strzelił tym razem nad poprzeczką. Dwie minuty później po krótkim rozegraniu rzutu rożnego obrońcy wybili zbyt krótko piłkę, kolejną z wrzutek trafiła do Kasperowicza a ten trafił w poprzeczkę.
Tuż przed przerwą bramkarz Unii jeszcze raz musiał wyjmować piłkę z siatki. Z lewej strony po raz kolejny dośrodkowywał Szynka, piłka trafiła do Stanisławskiego a ten z łatwością podwyższył prowadzenie Staru. Jeszcze w doliczonym czasie po wrzutce głową zgral piłkę Kasperowicz ale strzał Mateusza Jagiełły szczęśliwie obronił bramkarz.
Poczatek drugiej części różnił się nieco od tego co oglądaliśmy w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Już w 46 minucie Dawid Sojda zatrudnił Kamila Miazka ale ten bez trudu obronił. W 51 minucie Miazek nie miał już szans przy strzale Krzysztofa Boćka - były zawodnik Cracovii niepilnowany uderzył zza pola karnego i otworzył konto bramkowe Unii w tym sezonie.
Rozprężenie w szeregach Staru spowodowało problem w postaci czerwonej kartki dla Bonieckiego. W niegroźnej sytuacji obrońca zielono-czarnych sfaulował rywala i w konsekwencji obejrzał drugą żółtą kartkę.
Gra Staru w dziesiatkę nie sprawiła jednak, że Unia przejęła inicjatywę. W 56 minucie Kubik dalekim wyjściem uprzedził polującego na hattricka Stanisławskiego. W 68 minucie bramkarz gospodarzy nie miał nic do powiedzenia przy strzale Maszki. Sprowadzony z Vinety Wolin skrzydłowy urwał się po podaniu Putona z głębi pola i że stoickim spokojem strzelił po krótkim rogu.
Puton był także bohaterem kolejnej akcji - po przechwycie w środku pola długim zagraniem uruchomił Stanisławskiego, ten uciekł obrońcy i pewnym strzałem w róg bramki skompletował hattricka.
Nie był to jednak koniec strzelania w Jaskółczym Gnieździe. W 73 minucie w polu karnym ręką zagrał Mateusz Jagiełło a pewnym egzekutorem jedenastki był Artur Biały. Ostatnie słowo tego popołudnia należało do gości. Wprowadzony w końcówce meczu Michał Wcisło w swoim stylu urwał się skrzydłem a pilnujący go obrońca zatrzymał go w polu karnym w nieprzepisowo sposób. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany i strzałem w lewy róg ustalił wynik meczu.
Licznik strzelonych bramek ostatecznie zatrzymał się w sobotnie popołudnie na cyfrze 7. Zielono-czarni w dopiero co rozpoczętym sezonie zdobyli ich już 12 a Szymon Stanisławski z czterema trafieniami jest w tym momencie liderem klasyfikacji strzelców. Martwić może jedynie liczba straconych bramek, które jednak w pełni rekompensuje świetną postawa w ofensywie.
W trzeciej kolejce starachowiczanie, którzy są jednym z trzech zespołów z kompletem punktów, podejmą w Ożarowie zespół beniaminka Pogoni-Sokół Lubaczów.
Komentarze
Prześlij komentarz